Kwiaty do ślubu - o czym pamiętać wybierając florystę.

Stało się! Wychodzisz za mąż. Wielki Dzień nadchodzi jeszcze większymi krokami, a Ty dopinasz na ostatni guzik kolejne sprawy z nim związane - w końcu chcesz, żeby wszystko było idealnie. Data w kościele lub urzędzie od dawna zaklepana, Twoja wymarzona suknia wisi w szafie, albo cierpliwie czeka w salonie ślubnym, a Ty z motylami w brzuchu biegasz na kolejne przymiarki. Kolorystyka i styl pewnie są już z milion razy przegadane z mamą, siostrą, koleżanką. Dziwne, że wciąż ciężko uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, czyż nie?

Zapewne sporo czasu spędziłaś (lub dopiero spędzisz) nad wyborem kwiatów do ślubu. Dla wielu przyszłych panien młodych jest to temat bardzo ważny i z tego co widzę niektóre z nich przed ślubem stresują się wyborem odpowiedniej i godnej zaufania osoby, która zajmie się przygotowaniem bukietu ślubnego oraz ewentualnie oprawy kwiatowej uroczystości ślubu i wesela. Aby pomóc tym przyszłym żonom i przy okazji uczczenia początku najbardziej gorącego okresu ślubnego w roku - dzisiaj specjalny wpis o tym jak ułatwić sobie wybór florysty ślubnego.


Po pierwsze i najważniejsze - należy jak najszybciej pozbyć się złudzeń. W branży florystycznej po prostu roi się od oszustów i kombinatorów, czy też - nie bójmy się tego słowa - złodziejów (niestety chyba tak jak i wszędzie). Mi osobiście, za każdym razem , kiedy słyszę o kolejnym przypadku kradzieży i zawłaszczania sobie zdjęć cudzych prac do własnego portfolio lub gdy sama takie na stronach pracowni i kwiaciarni odnajduję, robi się bardzo przykro, ponieważ między innymi przez takie zachowania spada zaufanie ludzi do branży florystycznej. Podobne zachowania są w środowisku ostro tępione, jednak to trwa a kolejne osoby się nabierają... Dla osób które nie "opatrzyły" się z wieloma pracami florystycznymi trudno jest wyłapać ukradzione zdjęcia. Tu na pewno przychodzi z pomocą podglądanie branżowych forów, gdzie podobne przypadki są szeroko komentowane. Poza tym istnieje kilka rzeczy, które powinny zwrócić naszą uwagę i  automatycznie zapalić nam w głowie żółte światełko. 


Na stronie florysty/kwiaciarni jak byk stoi, że funkcjonuje rok-dwa lata,a w portfolio znajduje się sto zdjęć przeróżnych bukietów ślubnych? Podejrzane. Biorąc pod uwagę ilość sobót (i ewentualnie piątków) w sezonie ślubnym (no dobrze, wliczmy również te poza sezonem) oraz fakt, że czasowstrzymywacze to niestety tak zwany pic na wodę a kwiaciarnia w jedną "ślubną" sobotę też ma mocno ograniczony przerób - ile tych pięknych bukietów ze strony internetowej miało szansę faktycznie powstać w tym konkretnym miejscu? W drugą stronę też niebezpiecznie ryzykować...często wpadam na ogłoszenia w stylu "florystka wykona bukiety ślubne", gdzie po kliknięciu w link strony reklamującej daną osobę, ukazuje się galeria składająca się z najwyżej kilku ujęć jednego (tak - jednego) bukietu. W dodatku jest to najprostsza możliwa opcja - skrętolegle ułożony tuzin róż. Jaką tak naprawdę mamy gwarancję, że osoba, która chwali nam się tym jednym bukietem podoła trudniejszemu, bardziej wymagającemu zamówieniu? Wiadomo - każdy kiedyś zaczynał, ale co tak naprawdę stoi na przeszkodzie żeby ćwiczyć w domowym zaciszu? Wiosna i lato - darmowe hurtownie kwiatów ciętych i dodatków florystycznych , funkcjonujące pod nazwą "ogródek", "działka" i "łąka" zapraszają - czynne 24 h na dobę. Wystarczy zebrać, przerobić, obfotografować i już mamy pięknie wzbogacone portfolio.

Kolejną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, przeglądając portfolio potencjalnego wykonawcy bukietu, są gatunki kwiatów na zdjęciach. Zdarza się, że złodziej jest na tyle (przepraszam za dosadne stwierdzenie) głupi, że kradnie zdjęcia bukietów z zagranicznych stron i tym samym bywają na nich kwiaty zbyt egzotyczne jak na polskie warunki. Dla przykładu - za stronie pracowni X widnieje piękne zdjęcie bukietu z kwiatów frangipani (plumeria) - kwitnącego symbolu wysp Pacyfiku. Można mieć nadzieję, że "autor" stanął na głowie i zdobył jakimiś źródłami kwiaty na bukiet (który w tym momencie miałby naprawdę zawrotną cenę, ze względy na koszt zdobycia materiału)... chciałabym wierzyć w uczciwość tej osoby. Niestety szybko się tych złudzeń pozbyłam - w tej samej galerii natrafiłam na zdjęcie pracy, którą pamiętam i nawet mogłabym wymienić z nazwiska jej autora. W ten sposób moja wiara w ludzkość po raz kolejny straciła fragment fundamentów. ;) Nie twierdzę, że w stu procentach przypadków obecność na zdjęciach tych mocno egzotycznych, nie sprowadzanych na kwiaty cięte, gatunków jest oszustwem, ale powinno to wzbudzić czujność potencjalnego klienta. Jeśli nie jesteśmy w stanie samodzielnie rozpoznać roślin - pytajmy! Ale błagam, nie na forach dla panien młodych, gdzie wszyscy wiedzą wszystko a kameliówka z różowej róży nazywana jest kapustą ozdobną (i na odwrót). ;)

Idźmy dalej - sprawa kontaktu z florystą. Stawiam poprzeczkę wysoko, ponieważ samej siebie nie oszczędzam w tym temacie. Zawsze staram się jak najlepiej obadać preferencje klientki - a później i tak żyję w stresie czy "spodoba się"...  - co skutkuje dziesiątkami wertowanych, w poszukiwaniu inspiracji dla klientki, pism florystycznych, zdjęć w internecie, nie raz długie i żmudne poszukiwania pasującego odcienia wstążki i kilometrowymi e-mailami. Staram się jak umiem - zrozumieć, doradzić, naprowadzić (czasem klientka nie ma wizji i trzeba jej pomóc wyciągnąć z głowy pomysł na wymarzony bukiet) - w tym celu zawsze proszę o zdjęcie przyszłej panny młodej, jej sukni, opis dodatków, stylistyki, fryzury - w sumie chyba więcej tych pytań zadaję niż nie jeden lekarz. Jeśli klientka ma konkretne życzenia staram się je realizować, lub jeśli są niewykonalne z jakiegoś powodu - doradzić coś innego. Nie wszyscy floryści tak robią... prosty przykład - zimowy ślub. "Florysta" (piszę w cudzysłowie ponieważ nawet jeśli dana osoba posiada dyplom uprawniający ją do używania tego tytułu - w co i tak wątpię, to przy takim zachowaniu w moim mniemaniu na niego po prostu nie zasłużyła) rozkłada ręce i stwierdza z rozbrajającą szczerością, że o tej porze to tylko róże albo goździki. Klasyczny facepalm z mojej strony. Po pierwsze duży, okrągły i błyszczący guzik prawda - zimą w hurtowniach jest zatrzęsienie przeróżnych kwiatów - ceny może nie wiosenne, ale zdecydowanie jest z czego wybierać! Po drugie zadam bolesne pytanie retoryczne - gdzie jest inwencja twórcza??? Oprócz tego bogactwa kwiatów ciętych istnieje też zieleń i dodatki florystyczne, ogrom suszu, można też użyć broszek, kwiatów bibułkowych, tiulowych, jedwabnych, piórek, koralików, guzików, motylków, zegarków i całej reszty kolorowych jarmarków - no może poza konikami bujanymi i watą cukrową... Tu być może wetknę kij w mrowisko ponieważ istnieje "front" florystów , którzy często w dość przykrych słowach komentują na przykład coraz popularniejsze bukiety z broszek. Komentarzy przytaczać nie będę, bo szkoda, żeby "broszkowe" panny młode miały się tu narażać na przykrości. Złośliwa zwykle nie jestem ale w takich sytuacjach pierwsze co mi przychodzi do głowy, że osoby, które z taką pasją krytykują bukiety "nie z kwiatów ciętych" (często pojawiają się również "jazdy" w stronę samych panien młodych, które je wybierają...to jest najbardziej przykre) być może boją się, że któraś z tych panien młodych przyjdzie do nich z takim zleceniem i jemu nie podołają. Nie rozumiem w czym problem - wyjść na przeciw zapotrzebowaniu, nauczyć się i poszerzyć ofertę. Za rok o tej porze pewna Panna Młoda broszkowy bukiet mojego autorstwa (już pilnie ćwiczę) zabierze w swoją i jego wielką podróż przez ślubny kobierzec. Aniu, pozdrawiam! :)


Na koniec kilka rad dla przyszłych panien młodych. Błagam, nie powielajcie stereotypów o tym, że w kwiaciarniach płaci się za słowo "ślubny" a bukiet  na tą okoliczność niczym nie różni się od imieninowego. Bukiet ślubny a imieninowy to dwie zupełnie różne sprawy. Po pierwsze po kwiaty ślubne specjalnie jedzie się do hurtowni i wybiera je w tym konkretnym celu - bukiety imieninowe robi się z kwiatów, które aktualnie są w kwiaciarni - niekoniecznie są przywiezione tego samego dnia. Te ślubne to również praca nad ich przygotowaniem, napojeniem i zabezpieczeniem przed utratą wody. Bukiet ślubny to również z reguły konieczność wstania w dzień ślubu razem z kurami, lub przed nimi - sama z podobnych okazji nastawiałam nie raz i nie dwa razy budzik na godzinę czwartą rano. Tego się nie robi charytatywnie - ceny bukietów zwykle są uzasadnione, a nie ma wymogu wybierania tych najkosztowniejszych rozwiązań. Nie ma co się oburzać, że przecież w Netto paczka goździków kosztuje pięć złotych. Uwierzcie mi drogie panny młode - żadna z Was nie chciałaby mieć bukietu z goździków z Netto. ;) 

Nie zawsze warto też uprawiać słynny polski "zosiosamosizm"  - układanie bukietów - zgodzę się - wygląda prosto i miło, ale tu nie obejdzie się bez poznania technik i dawki praktyki - filmik z youtube naprawdę nie zawsze wystarczy. Samodzielne wykonanie wiązanki ślubnej (nie dam zarobić tym złodziejom w kwiaciarniach, sama sobie zrobię) może się skończyć małą katastrofą, zwłaszcza, że dzień przed i w dzień ślubu ciężko o brak stresu i "latających" dłoni. Fora dla florystów roją się od opowieści o zapłakanych pannach młodych wpadających w sobotnie południe do kwiaciarni z torbą połamanych, sfatygowanych kwiatków i podziurawionym mikrofonem z prośbą o ratunek bo ślub o szesnastej a ona myślała, że to takie proste... cóż, podobno człowiek uczy się na błędach. ;)

Na koniec - jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi - eksploatujcie swojego florystę - zadawajcie pytania, wyrażajcie wątpliwości, mówcie czego oczekujecie i nie siedźcie cicho, kiedy coś jest nie tak - nawet w dniu odbioru. Sama miałam sytuację, kiedy niestety okazało się, że Duchem Świętym to ja nie jestem i w myślach nie czytam. Ja zdziwiona tym faktem nie byłam. Klient tak.

Tyle na dziś. Życzę powodzenia i owocnych wyborów, aby dzień ślubu był tym najpiękniejszym w życiu. Przede wszystkim nie stresujcie się zbyt wiele - o kwiaty stresować się będzie florysta. :)

8 komentarzy:

  1. Po tym co tu napisałaś widać że kochasz to co robisz :) i znasz się na tym, cenisz sobie profesjonalizm i dokładasz serca w wykonywane bukiety by spełniły oczekiwania panien młodych :)
    Dałabym wiele aby mój przyszły bukiet do ślubu robił ktoś taki jak Ty :)
    Pozdrawiam Agnieszka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kocham :) Te starania czasami przynoszą mi sporo kłopotów, ale i tak nie mogłabym inaczej :)

      Usuń
  2. Świetna notka, przeczytałam jednym tchem ;)
    Chciałabym mieć ślub ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Szczerze mówiąc miałam obawy, czy aby nie wyjdzie przydługo - dobrze wiedzieć, że ktoś to jednak czyta :D

      Usuń
  3. Sedno sprawy. Szkoda, że taki tekst nie widnieje na forach ślubnych, na które mam uczulenie niemal takie samo jak na krupnik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt fora ślubne potrafią u człowieka, a zwłaszcza konkretnego gatunku - florysty - wywołać porządny napływ frustracji ;) Czasami po przeczytaniu kolejnych wpisów na temat kwiatów do ślubu, które bywają wiaderkiem pomyj (tzn, wpisy, a nie kwiaty), kiedy patrzę w lustro zastanawiam się gdzie są te złotówki w oczach, które podobno mam na hasło "bukiet ślubny" :D
      Ale dla odmiany krupnik lubię ;)

      Usuń
  4. ... a o którym krupniku mówimy? ;)

    Ja kiedyś próbowałam walczyć na łódzkim forum weselnym... stwierdziłam, że sensu żadnego brak - co z tego, że wyedukuję kilka panien młodych, jak one po swoich ślubach stamtąd odejdą, przyjdą kolejne, które nie czytają archiwalnych rozmów, tylko od początku piszą to samo... Po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam o zupie, ale później stwierdziłam, że to nie do końca takie oczywiste ;D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...