Przed florystyką (prawie jak "przed naszą erą"...) myślałam, że zostanę architektem krajobrazu - stosowne studia ukończyłam, tytuł mam, jednak można rzec, że florystyka ukradła mnie projektowaniu zieleni. Jednak wciąż do architektury krajobrazu mam sentyment, objawiający się tym, że marzę o zwiedzeniu niektórych ogrodów świata (tutaj zdecydowanie wygrywa Japonia), czytam o tym, co w architekturze krajobrazu piszczy i nie odmawiam, kiedy ktoś mnie prosi o pomoc w tym zakresie. Największy sentyment (poza japońskimi ogrodami ;) ) mam jednak do tak zwanych ogrodów sensorycznych - zaprojektowanych z myślą o oddziaływaniu z większym naciskiem na jeden ze zmysłów, z pominięciem zmysłu wzroku, bo to oczywiste. Dlatego też tematem mojej pracy magisterskiej były właśnie ogrody sensoryczne, a konkretniej ogrody dla osób niewidomych i niedowidzących - kiedyś mam nadzieję będę miała okazję napisać trochę więcej na ten temat. Bardzo miło wspominam pracę nad tym projektem - pisanie pracy magisterskiej było dla mnie wielką przyjemnością. Wiele się wtedy nauczyłam, odnalazłam wiele bardzo interesujących książek i innych publikacji na ten temat - jedną z nich chciałam Wam dzisiaj przedstawić.
źródło: empik.com |
Ogrody projektuje się w dzisiejszych czasach głównie tak, żeby dobrze wyglądały. A mogą przecież również pięknie pachnieć. Niestety publikacje na temat roślin ozdobnych skupiają się głównie na wyglądzie - ciężko o zestawienie roślin wydzielających przyjemne zapachy, gdzie wspomniano o czymś więcej niż tylko "kwiaty/liście/owoce pachnące". Tu z pomocą zwykłemu zjadaczowi chleba przychodzi zgrabna książka pod tytułem "Pachnący ogród" autorstwa Helgi Urban. Całość pięknie zapakowana w twardą oprawę, opatrzona mnóstwem kolorowych zdjęć i zasilona szeregiem informacji, począwszy od faktów historycznych, biologii zapachów i zmysłu powonienia oraz zasad projektowania ogrodów zapachowych. Osobiście bardzo przypadł mi do gustu podrozdział o komponowaniu w ogrodzie perfum z zapachów roślin. Kto by pomyślał, że dzięki niepozornej rabatce można na chwilę stać się perfumiarzem z prawdziwego zdarzenia ;) Autorka pokusiła się nawet o bardzo szczegółową paletę zapachów, która zdecydowanie potrafi mocno rozwinąć słownictwo "zapachowe". Na końcu książki (w sumie "na końcu" to złe sformułowanie - ta część zajmuje mniej więcej połowę treści) znajduje się obszerny leksykon pachnących roślin - od drzew i krzewów, poprzez pnącza, róże (osobna kategoria zapewne ze względu na ogrom odmian i zapachów), byliny, rośliny cebulowe, jednoroczne i dwuletnie, zioła, rośliny wodne, egzotyczne, gatunki o pachnących liściach, oraz takie, które kwitną zimą lub te, które przyjemne zapachy wydzielają jedynie po zmroku. W leksykonie nie brakuje szczegółowych tabelek, w których poszczególne gatunki są rozpisane według kategorii, intensywności oraz rodzaju wydzielanego zapachu (kłania się paleta zapachów z wcześniejszego rozdziału) - naprawdę warto się w nie zagłębić i sprawdzić samemu na ile różnych sposobów można opisać aromat wydzielany przez kwiaty róż.
Żeby nie było tak pięknie - książka ma jedną zasadniczą wadę - jest w tej chwili słabo dostępna, jednakże z pomocą przychodzą serwisy aukcyjne oraz biblioteki. Bardzo polecam sięgnąć do tej pozycji - po lekturze naprawdę można się zdziwić jak bardzo może być ważne powonienie przy projektowaniu przestrzeni zielonych...
Helga Urban, Pachnący ogród, wyd. Elipsa, 2000
http://www.empik.com/pachnacy-ogrod-urban-helga,43619,ksiazka-p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz