Bukiet traw

Witajcie!

Dzisiaj znowu trochę darów ogródka. Koło mojego domu znajduje się "ziemia niczyja", która podobno za jakiś czas ma stać się parkiem. Jak na razie ziemia niczyja ma się dobrze a dzięki temu ja mam stały dostęp do kwitnących traw - i dzięki temu właśnie powstał dzisiejszy, raczej monotematyczny, bukiet. Muffinka jak zwykle pomagała mi w pracy. :)

Moja Mama obdarowała mnie pięknym piwoniami - czekam tylko aż się rozwiną i są następne w kolejce do fotografowania. :)














...a taką minę robi Muffinka kiedy nie pozwalam jej zrzucać ze stołu odpadków po robieniu bukietu. ;)



Po lirycznej stronie rzeczy - w obiektywie


Tydzień temu wybrałam się na szczeciński Plac Adama Mickiewicza, zobaczyć na własne oczy jakie cudeńka tym razem zaprezentowali publiczności  uczestnicy plenerowej wystawy florystycznej "Pływający ogród". Zdążyłam przed popołudniowym załamaniem pogody i dzięki temu mam dla Was dzisiaj sporo zdjęć z tego wydarzenia - nie wszystkie prace udało mi się sfotografować odpowiednio, no ale fotografem to ja nie jestem. ;)
Było cudnie i jak zwykle bardzo inspirująco - z resztą zobaczcie sami - zdjęcia do obejrzenia po kliknięciu na tytuł notki. :)

Bukiet "polny"

Witajcie!

Dzisiaj porcja zdjęć kolejnej pracy - korzystam ile się da z wiosny. :)
Tym razem bukiecik z darów ogródka (poza kwitnącymi trawami, które były darem niekoszonego "trawnika" pod supermarketem, do którego poszłam po zakupy ;)  ). Zwróćcie uwagę przede wszystkim na przekwitnięte sasanki - prawda, że są cudowne z tym swoim srebrnym kolorem i delikatnymi "piórkami"? Dla mnie sasanki są najładniejsze właśnie już po kwitnieniu. :)

Muffinka dzielnie asystowała mi przy robieniu bukietu, wszystkie kwiaty obwąchała dokładnie, najbardziej zainteresowała się szałwią - oczywiście jak zwykle pięknie pozowała do zdjęć. W imieniu swoim i Muffinki zapraszam do obejrzenia. :)











Majowy bukiet ślubny z konwalii

Trwa mój ulubiony miesiąc w roku. 

Coraz częściej daty majowe są wybierane przez szykujące się do ślubu pary młode - na szczęście powoli odchodzi się od przesądów, że "ślub w tym miesiącu to murowane nieszczęście". Jakim cudem ślub w czasie, kiedy dzień jest coraz dłuższy, kwitną bzy lilaki a cała przyroda dosłownie wybucha pełnią wiosny, może przynieść pecha???

Majowe panny młode mają do wyboru wiele pięknych kwiatów, ale niekwestionowaną królową majowego kwitnienia jest konwalia. Delikatne białe kwiatuszki (od niedawna mamy do dyspozycji również konwalie w delikatnym różowym kolorze), jedwabiste, soczyście zielone liście (są też odmiany o liściach zdobnych w białe paseczki) i niesamowity, jedyny w swoim rodzaju zapach. W odpowiedniej stylizacji pasują zarówno do bogatej, koronkowej kreacji, jak i prostej, pozbawionej ozdób sukni ślubnej. 

Bukiety z tych uroczych kwiatów na popularności zyskały mocno, po tym jak 29 kwietnia 2011 roku, konwalie poniosła do ołtarza księżna Catherine, żona brytyjskiego następcy tronu. Bukiet był zachwycający, delikatny i elegancki - bardzo się różnił od "wielopiętrowych" bukietów kaskadowych, które zwykle pojawiały się w kategorii "royal wedding". Osobiście byłam (i jestem nadal) zachwycona. :) 

Korzystając z trwającego majowo-konwaliowego szaleństwa, stworzyłam konwaliowy bukiet ślubny - kwiaty ułożone skrętolegle, otulone zielenią. Właściwie niczego więcej im nie potrzeba, ale "zamówienie" zakładało dodatek srebrnego drutu ozdobnego, dlatego pomiędzy kwiatami umieściłam kilka delikatnie połyskujących drucianych spiralek.

Zapraszam do obejrzenia zdjęć - wielka szkoda, że nie mogę razem z nimi przesłać również zapachu - jest obłędny. :)











Kwiaty do ślubu - o czym pamiętać wybierając florystę.

Stało się! Wychodzisz za mąż. Wielki Dzień nadchodzi jeszcze większymi krokami, a Ty dopinasz na ostatni guzik kolejne sprawy z nim związane - w końcu chcesz, żeby wszystko było idealnie. Data w kościele lub urzędzie od dawna zaklepana, Twoja wymarzona suknia wisi w szafie, albo cierpliwie czeka w salonie ślubnym, a Ty z motylami w brzuchu biegasz na kolejne przymiarki. Kolorystyka i styl pewnie są już z milion razy przegadane z mamą, siostrą, koleżanką. Dziwne, że wciąż ciężko uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, czyż nie?

Zapewne sporo czasu spędziłaś (lub dopiero spędzisz) nad wyborem kwiatów do ślubu. Dla wielu przyszłych panien młodych jest to temat bardzo ważny i z tego co widzę niektóre z nich przed ślubem stresują się wyborem odpowiedniej i godnej zaufania osoby, która zajmie się przygotowaniem bukietu ślubnego oraz ewentualnie oprawy kwiatowej uroczystości ślubu i wesela. Aby pomóc tym przyszłym żonom i przy okazji uczczenia początku najbardziej gorącego okresu ślubnego w roku - dzisiaj specjalny wpis o tym jak ułatwić sobie wybór florysty ślubnego.


Po pierwsze i najważniejsze - należy jak najszybciej pozbyć się złudzeń. W branży florystycznej po prostu roi się od oszustów i kombinatorów, czy też - nie bójmy się tego słowa - złodziejów (niestety chyba tak jak i wszędzie). Mi osobiście, za każdym razem , kiedy słyszę o kolejnym przypadku kradzieży i zawłaszczania sobie zdjęć cudzych prac do własnego portfolio lub gdy sama takie na stronach pracowni i kwiaciarni odnajduję, robi się bardzo przykro, ponieważ między innymi przez takie zachowania spada zaufanie ludzi do branży florystycznej. Podobne zachowania są w środowisku ostro tępione, jednak to trwa a kolejne osoby się nabierają... Dla osób które nie "opatrzyły" się z wieloma pracami florystycznymi trudno jest wyłapać ukradzione zdjęcia. Tu na pewno przychodzi z pomocą podglądanie branżowych forów, gdzie podobne przypadki są szeroko komentowane. Poza tym istnieje kilka rzeczy, które powinny zwrócić naszą uwagę i  automatycznie zapalić nam w głowie żółte światełko. 


Na stronie florysty/kwiaciarni jak byk stoi, że funkcjonuje rok-dwa lata,a w portfolio znajduje się sto zdjęć przeróżnych bukietów ślubnych? Podejrzane. Biorąc pod uwagę ilość sobót (i ewentualnie piątków) w sezonie ślubnym (no dobrze, wliczmy również te poza sezonem) oraz fakt, że czasowstrzymywacze to niestety tak zwany pic na wodę a kwiaciarnia w jedną "ślubną" sobotę też ma mocno ograniczony przerób - ile tych pięknych bukietów ze strony internetowej miało szansę faktycznie powstać w tym konkretnym miejscu? W drugą stronę też niebezpiecznie ryzykować...często wpadam na ogłoszenia w stylu "florystka wykona bukiety ślubne", gdzie po kliknięciu w link strony reklamującej daną osobę, ukazuje się galeria składająca się z najwyżej kilku ujęć jednego (tak - jednego) bukietu. W dodatku jest to najprostsza możliwa opcja - skrętolegle ułożony tuzin róż. Jaką tak naprawdę mamy gwarancję, że osoba, która chwali nam się tym jednym bukietem podoła trudniejszemu, bardziej wymagającemu zamówieniu? Wiadomo - każdy kiedyś zaczynał, ale co tak naprawdę stoi na przeszkodzie żeby ćwiczyć w domowym zaciszu? Wiosna i lato - darmowe hurtownie kwiatów ciętych i dodatków florystycznych , funkcjonujące pod nazwą "ogródek", "działka" i "łąka" zapraszają - czynne 24 h na dobę. Wystarczy zebrać, przerobić, obfotografować i już mamy pięknie wzbogacone portfolio.

Kolejną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, przeglądając portfolio potencjalnego wykonawcy bukietu, są gatunki kwiatów na zdjęciach. Zdarza się, że złodziej jest na tyle (przepraszam za dosadne stwierdzenie) głupi, że kradnie zdjęcia bukietów z zagranicznych stron i tym samym bywają na nich kwiaty zbyt egzotyczne jak na polskie warunki. Dla przykładu - za stronie pracowni X widnieje piękne zdjęcie bukietu z kwiatów frangipani (plumeria) - kwitnącego symbolu wysp Pacyfiku. Można mieć nadzieję, że "autor" stanął na głowie i zdobył jakimiś źródłami kwiaty na bukiet (który w tym momencie miałby naprawdę zawrotną cenę, ze względy na koszt zdobycia materiału)... chciałabym wierzyć w uczciwość tej osoby. Niestety szybko się tych złudzeń pozbyłam - w tej samej galerii natrafiłam na zdjęcie pracy, którą pamiętam i nawet mogłabym wymienić z nazwiska jej autora. W ten sposób moja wiara w ludzkość po raz kolejny straciła fragment fundamentów. ;) Nie twierdzę, że w stu procentach przypadków obecność na zdjęciach tych mocno egzotycznych, nie sprowadzanych na kwiaty cięte, gatunków jest oszustwem, ale powinno to wzbudzić czujność potencjalnego klienta. Jeśli nie jesteśmy w stanie samodzielnie rozpoznać roślin - pytajmy! Ale błagam, nie na forach dla panien młodych, gdzie wszyscy wiedzą wszystko a kameliówka z różowej róży nazywana jest kapustą ozdobną (i na odwrót). ;)

Idźmy dalej - sprawa kontaktu z florystą. Stawiam poprzeczkę wysoko, ponieważ samej siebie nie oszczędzam w tym temacie. Zawsze staram się jak najlepiej obadać preferencje klientki - a później i tak żyję w stresie czy "spodoba się"...  - co skutkuje dziesiątkami wertowanych, w poszukiwaniu inspiracji dla klientki, pism florystycznych, zdjęć w internecie, nie raz długie i żmudne poszukiwania pasującego odcienia wstążki i kilometrowymi e-mailami. Staram się jak umiem - zrozumieć, doradzić, naprowadzić (czasem klientka nie ma wizji i trzeba jej pomóc wyciągnąć z głowy pomysł na wymarzony bukiet) - w tym celu zawsze proszę o zdjęcie przyszłej panny młodej, jej sukni, opis dodatków, stylistyki, fryzury - w sumie chyba więcej tych pytań zadaję niż nie jeden lekarz. Jeśli klientka ma konkretne życzenia staram się je realizować, lub jeśli są niewykonalne z jakiegoś powodu - doradzić coś innego. Nie wszyscy floryści tak robią... prosty przykład - zimowy ślub. "Florysta" (piszę w cudzysłowie ponieważ nawet jeśli dana osoba posiada dyplom uprawniający ją do używania tego tytułu - w co i tak wątpię, to przy takim zachowaniu w moim mniemaniu na niego po prostu nie zasłużyła) rozkłada ręce i stwierdza z rozbrajającą szczerością, że o tej porze to tylko róże albo goździki. Klasyczny facepalm z mojej strony. Po pierwsze duży, okrągły i błyszczący guzik prawda - zimą w hurtowniach jest zatrzęsienie przeróżnych kwiatów - ceny może nie wiosenne, ale zdecydowanie jest z czego wybierać! Po drugie zadam bolesne pytanie retoryczne - gdzie jest inwencja twórcza??? Oprócz tego bogactwa kwiatów ciętych istnieje też zieleń i dodatki florystyczne, ogrom suszu, można też użyć broszek, kwiatów bibułkowych, tiulowych, jedwabnych, piórek, koralików, guzików, motylków, zegarków i całej reszty kolorowych jarmarków - no może poza konikami bujanymi i watą cukrową... Tu być może wetknę kij w mrowisko ponieważ istnieje "front" florystów , którzy często w dość przykrych słowach komentują na przykład coraz popularniejsze bukiety z broszek. Komentarzy przytaczać nie będę, bo szkoda, żeby "broszkowe" panny młode miały się tu narażać na przykrości. Złośliwa zwykle nie jestem ale w takich sytuacjach pierwsze co mi przychodzi do głowy, że osoby, które z taką pasją krytykują bukiety "nie z kwiatów ciętych" (często pojawiają się również "jazdy" w stronę samych panien młodych, które je wybierają...to jest najbardziej przykre) być może boją się, że któraś z tych panien młodych przyjdzie do nich z takim zleceniem i jemu nie podołają. Nie rozumiem w czym problem - wyjść na przeciw zapotrzebowaniu, nauczyć się i poszerzyć ofertę. Za rok o tej porze pewna Panna Młoda broszkowy bukiet mojego autorstwa (już pilnie ćwiczę) zabierze w swoją i jego wielką podróż przez ślubny kobierzec. Aniu, pozdrawiam! :)


Na koniec kilka rad dla przyszłych panien młodych. Błagam, nie powielajcie stereotypów o tym, że w kwiaciarniach płaci się za słowo "ślubny" a bukiet  na tą okoliczność niczym nie różni się od imieninowego. Bukiet ślubny a imieninowy to dwie zupełnie różne sprawy. Po pierwsze po kwiaty ślubne specjalnie jedzie się do hurtowni i wybiera je w tym konkretnym celu - bukiety imieninowe robi się z kwiatów, które aktualnie są w kwiaciarni - niekoniecznie są przywiezione tego samego dnia. Te ślubne to również praca nad ich przygotowaniem, napojeniem i zabezpieczeniem przed utratą wody. Bukiet ślubny to również z reguły konieczność wstania w dzień ślubu razem z kurami, lub przed nimi - sama z podobnych okazji nastawiałam nie raz i nie dwa razy budzik na godzinę czwartą rano. Tego się nie robi charytatywnie - ceny bukietów zwykle są uzasadnione, a nie ma wymogu wybierania tych najkosztowniejszych rozwiązań. Nie ma co się oburzać, że przecież w Netto paczka goździków kosztuje pięć złotych. Uwierzcie mi drogie panny młode - żadna z Was nie chciałaby mieć bukietu z goździków z Netto. ;) 

Nie zawsze warto też uprawiać słynny polski "zosiosamosizm"  - układanie bukietów - zgodzę się - wygląda prosto i miło, ale tu nie obejdzie się bez poznania technik i dawki praktyki - filmik z youtube naprawdę nie zawsze wystarczy. Samodzielne wykonanie wiązanki ślubnej (nie dam zarobić tym złodziejom w kwiaciarniach, sama sobie zrobię) może się skończyć małą katastrofą, zwłaszcza, że dzień przed i w dzień ślubu ciężko o brak stresu i "latających" dłoni. Fora dla florystów roją się od opowieści o zapłakanych pannach młodych wpadających w sobotnie południe do kwiaciarni z torbą połamanych, sfatygowanych kwiatków i podziurawionym mikrofonem z prośbą o ratunek bo ślub o szesnastej a ona myślała, że to takie proste... cóż, podobno człowiek uczy się na błędach. ;)

Na koniec - jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi - eksploatujcie swojego florystę - zadawajcie pytania, wyrażajcie wątpliwości, mówcie czego oczekujecie i nie siedźcie cicho, kiedy coś jest nie tak - nawet w dniu odbioru. Sama miałam sytuację, kiedy niestety okazało się, że Duchem Świętym to ja nie jestem i w myślach nie czytam. Ja zdziwiona tym faktem nie byłam. Klient tak.

Tyle na dziś. Życzę powodzenia i owocnych wyborów, aby dzień ślubu był tym najpiękniejszym w życiu. Przede wszystkim nie stresujcie się zbyt wiele - o kwiaty stresować się będzie florysta. :)

Wiosenne bukiety ślubne

Witajcie!

Wczoraj moja Mama przywiozła mi całą torbę kwiatów działkowych - wiosna długo nie chciała w tym roku wystartować, ale kiedy w końcu to zrobiła to na całego - wszystko kwitnie na raz :D

Tulipany i szafirki przerobiłam na wiosenne bukiety ślubne - każda okazja jest dobra, żeby trochę poćwiczyć - zwłaszcza, że jak już zapewne wspominałam we florystyce najbardziej kocham właśnie jej ślubną odsłonę :) Oto fotograficzne efekty wczorajszej pracy:




Bukiet z tulipanów, otulonych liśćmi zimowita.





Szafirki w kryzie wydzierganej z drutu... na drutach przez moją Mamę :) Wyjątkowo "kompaktowy" bukiecik.


Tyle na dzisiaj - życzę miłego, niedzielnego wieczoru!

Najnowsze produkcje, czyli dziergamy, dziergamy...

Witajcie!

Moja mania na druciane ozdoby ma od czasu do czasu zdecydowane tendencje zwyżkowe - właśnie teraz nadszedł na to czas - od kilku dni namiętnie produkuję drucianą biżuterię. Oto efekty - miłego oglądania!


Zakręcone kolczyki z zielonymi kryształkami:






Srebrzysty komplet z mini-koralikami:








Fioletowo-różowe zakręcone kolczyki:





Wisiorek drzewo:






Obawiam się, że w najbliższym czasie na tym się nie skończy ;)

Rośliny w domu - na co, po co i dlaczego?

Rośliny doniczkowe są w prawie każdym domu, a w tych, w których ich nie ma powinny się natychmiast znaleźć.

źródło: freepik
"Ja nie mam ręki do kwiatów, u mnie wszystko ginie, zasuszam nawet kaktusy" - ulubione usprawiedliwienie tych, którzy roślin w domu nie mają. Osobiście uważam, że każdy może mieć "rękę do kwiatów" - wystarczy wyrobić sobie przekonanie, że te kilka zabiegów pielęgnacyjnych ( zalecenia dla większości popularnych roślin doniczkowych to naprawdę nie jest instrukcja obsługi Wielkiego Zderzacza Hadronów! ) to zwyczajna praca domowa, taka sama jak zmywanie, pranie i prasowanie, którą mogą nam zdecydowanie ułatwić wynalazki takie jak choćby donice, które same pilnują nawodnienia rośliny. Ważne jest też dobranie odpowiednich gatunków, które w naszym domu będą czuły się równie dobrze jak my. Dla przykładu ja u siebie, po długich walkach, poddałam się i wiem,że nigdy nie będę mogła pochwalić się pięknym, wyrośniętym bluszczem - nie lubią tu być i koniec. Za to moje ukochane storczyki nawet po wszystkich kocich perturbacjach wciąż mają się świetnie.

Dlaczego to takie ważne, żeby tam, gdzie mieszkają ludzie, mieszkały również rośliny? Powodów jest wiele i wszystkie są ważne. W dzisiejszych czasach zamykamy się w klimatyzowanych pomieszczeniach, bez dostępu do świeżego powietrza (lub z bardzo ograniczonym dostępem) i wielu z nas nawet sobie nie zdaje sprawy z tego jakie wyrośnięte tabuny chorobotwórczych bakterii, wirusów i grzybów zapraszamy tym samym prosto do naszych dróg oddechowych. A przecież wystarczy kilka roślin, najlepiej określonych gatunków, które to niezdrowe powietrze nam oczyszczą, wyciągną  z z niego multum groźnych substancji, które uwalniają sztuczne wykładziny, panele podłogowe i meble oraz cudownie natlenią i ogólnie wpłyną na poprawę mikroklimatu.

źródło: freepik
O dostęp do roślin szczególnie powinni zadbać ludzie przebywający większą część dnia w biurach i innych pomieszczeniach z dużą ilością sprzętu elektrycznego. Prądożerne urządzenia to również elektryczność statyczna, która ma ujemny wpływ na zdrowie, już nie mówiąc o tym, że wszystko dookoła przez nią nas "nie lubi" i kopie a my nie mamy jak oddać. Rośliny korzystnie jonizują powietrze, dzięki czemu wracamy z pracy trochę mniej wykończeni. Po co zatem kupować drogie urządzenia jonizujące powietrze (które o dziwo też z prądem mają coś wspólnego), skoro podobny efekt zapewni nam kilka fikusów lub paproci???

To już udowodnione naukowo na prawo, lewo i z góry na dół, że rośliny w pomieszczeniach mają zdecydowany wpływ na psychikę i samopoczucie - żywa, soczysta zieleń każdemu pomieszczeniu nada nowy charakter i sprawi, że będzie w nim przytulniej. Nie pasuje do wystroju? To znaczy tylko, że nie dobrano odpowiedniego gatunku i pasującego pojemnika. Szalony wybór roślin doniczkowych i jeszcze bardziej szalony wybór pojemników sprawiają, że do każdego wnętrza można dobrać coś zupełnie wyjątkowego.

Przy wyborze nowej rośliny do naszego domu nie specjalnie warto iść na tak zwany żywioł. Warto najpierw ustalić dla naszego lokatora odpowiednie miejsce i odpowiedzieć sobie na pytania czy to miejsce jest jasne, wystawione na bezpośrednie padanie promieni słonecznych czy też zacienione, chłodne, czy ciepłe, czy powietrze tam jest suche czy raczej wilgotne - oraz kilka innych. Uzbrojeni w taką wiedzę możemy wyruszyć do kwiaciarni lub sklepu ogrodniczego i przy pomocy wykwalifikowanego pracownika dokonać wyboru.

Aby ułatwić Wam wybór, w jednym z kolejnych wpisów przedstawię najpopularniejsze i najlepsze dla naszego zdrowia rośliny doniczkowe.

Miłego dnia ( właściwie wieczoru)! :)

Po lirycznej stronie rzeczy - wystawa florystyczna

Odliczamy dni do szczecińskiego święta florystów! Już 18 i 19 maja odbędzie się piąta edycja plenerowej wystawy florystycznej "Pływający ogród", towarzyszącej kiermaszowi ogrodniczemu "Pamiętajcie o ogrodach" - tym razem hasło przewodnie imprezy brzmi "Po lirycznej stronie rzeczy". 
Inspiracją dla florystów ma się stać wiersz Juliana Tuwima - Liryka:

Płynność... płynność... falistość...
Rytm wieczornych dostrzeżeń...
Drżąca, żywa rtęcistość...
Śnień wstydliwość i zwierzeń.

Chwilna, zwiewna przelotność,
Nikłe, smętne więdnienie,
Cicha, cicha samotność,
Cienie, cienie i cienie...

Słowa: słowa ukryte.
Oczy: oczy spuszczone
(Przeświecanie rozkwitu
Przez pajęczą zasłonę).


Floryści szczecińscy oraz znamienici goście z całego kraju zaprezentują prace, które zapewne zachwycą interpretacją tematu oraz doborem form, roślin i materiałów. Wystawa z pewnością będzie świetną okolicznością do miłego spędzenia weekendu - dla tych, którym Szczecin nie po drodze, ze swojej strony zapewniam dokumentację zdjęciową na blogu. :)

Wszelkie informacje na temat wystawy oraz osób biorących w niej udział znaleźć można na stronie organizatorów kiermaszu.









Wiosenna Panna Magnolia

Mieszkam w Szczecinie - mieście, które podobno leży nad morzem. Przynajmniej tego dowiaduję się od wielu ludzi, którzy w Szczecinie nie mieszkają i nigdy w nim nie byli. Nie, dzisiejszy wpis nie będzie o zawiłościach geograficznych i problematyce szczecińskiego dostępu do słonej wody. Dzisiaj króciutko (długi weekend trwa, więc kto by tam czytał bloga ;) ) o naszej roślinnej chlubie regionu - tak! - Szczecin jest miastem magnolii.

Magnolia większą część roku mówiąc potocznie raczej szału nie robi - ot krzew lub drzewo - gałęzie jak gałęzie, liście jak liście - zielone i tyle. W kwietniu i maju (u niektórych gatunków później) to zupełnie inna historia - nasza Panna Magnolia, w niektórych gatunkach jeszcze przed rozwinięciem liści, stroi się w jedne z najpiękniejszych kwiatów wiosny. Delikatne płatki (zwane tepalami), w pastelowych kolorach i ZAPACH! Tak pachnie wiosna, tak długo wyczekiwana i witana z wielką radością.

W Szczecinie magnolii jest bardzo dużo - na skwerach, w ogródkach przydomowych - zwłaszcza w tych drugich ludzie prześcigają się w odnajdywaniu i prezentowaniu coraz to nowych i bardziej wymyślnych odmian. Rokrocznie na wiosnę magnolie stają się gwiazdami obiektywów szczecińskich fotografów - są takie okazy (jak choćby słynna w całym mieście "magnolia spod budynku telewizji"), które w czasie kwitnienia są wręcz oblegane przez ludzi z aparatami fotograficznymi - czasami ciężko się dopchać ;)

Oto kilka zdjęć naszych gwiazd:







Tyle na dzisiaj. Na zakończenie długiego weekendu zamieszczę nieco bardziej treściwą notkę - coś w sam raz dla planujących zakup rośliny do mieszkania.
Tymczasem miłego wypoczynku :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...